Zaplecze Muzyka

ZAPRASZAMY DO LEKTURY

Scenografia na koncercie. Światowa czołówka. Cz.2

W poprzedniej części przyjrzeliśmy się początkom koncertów rockowych w latach 60-tych i wczesnych latach 70-tych. Dzisiaj zobaczymy co się działo od lat 80-tych aż po czasy obecne. Na przestrzeni tych lat kilka zespołów zdecydowanie się wyróżniało zarówno rozmachem, jak i oryginalnością. A zaczniemy z górnej półki – od Królowej. 

Zespół Queen od początku swojej działalności mocno wyróżniał się na tle innych kapel. Wszystko dzięki Freddiemu Mercury. Mercury jako uczeń kształcił się w kierunku grafiki użytkowej. To on zaprojektował logo zespołu, ich stroje, oświetlenie sceniczne, koncepcje okładek. Początki Queen to etap glam rocka, podczas którego Mercury paradował na scenie w trykocie baletmistrza z pomalowanymi na czarno paznokciami.


Glamrockowy – teatralny etap twórczości Queen 

Pod koniec lat 70-tych i na początku lat 80-tych twórczość Queen ewoluowała w stronę rocka stadionowego. Taka muzyka wymagała innej oprawy. Członkowie zespołu zmienili obcisłe satynowe stroje na skórzane kurki i jeansy. Ale najważniejsza zmiana zapanowała pod kątem techniki scenicznej. W momencie gdy Queen przeskoczyli z tras klubowych na hale na scenie pojawiła się “Korona”- specjalny system oświetlenia składający się z setek kolorowych lamp podzielonych początkowo na 3 segmenty. Każdy segment był od siebie niezależny. Mogły się podnosić, opadać, przechylać na boki. Na początku koncertu światła znajdowały się tuż nad sceną, by w odpowiednim momencie poszybować w górę. Podczas występu dostosowywały się do klimatu utworów. Ten stosunkowo prosty zabieg sprawdził się doskonale zarówno w halach, jak i na stadionach. Podczas koncertu Queen+Adam Lambert we Wrocławiu w 2012 roku miałem okazję zobaczyć Koronę w nowoczesnej ledowej wersji i nadal robi olbrzymie wrażenie! 


“Korona” – znak rozpoznawczy stadionowych koncertów Queen

Rock stadionowy wymaga “świetlnego” rozmachu, bo mniejsze elementy scenografii byłyby słabo widoczne, szczególnie z daleka. Wyjątek stanowią wielkie konstrukcje, ale o nich za chwilę…

Queen specjalizował się w ogromnych koncertach, ale mniejsze sale również mogą sprawdzić się idealnie do zaprezentowania scenografii. 

I tu na scenę wchodzą Kanadyjczycy z Rush! To trio znane jest ze swoich wirtuozerskich umiejętności, niezwykle skomplikowanych kompozycji oraz poczucia humoru! Uwielbiam ich za dystans do siebie i olbrzymią wyobraźnię. Już ich początki były obiecujące, bo na scenie obok muzyków stały: pralki!!! Nie żadne atrapy, ale prawdziwe automatyczne pralki, do których fani mogli wrzucić pranie i odebrać je po koncercie. Nawet Bracia Figo Fagot nie robią takich numerów 😉 Rush stopniowo rozwijał swoje pomysły. Przybliżę moje trzy ulubione pomysły, które wykorzystywali podczas koncertów.

Pierwszy z nich to ustawione na scenie wielkie grille obrotowe, na których kręciły się kurczaki. 


Ktoś chętny na pieczonego kurczaka? 

Drugi pomysł to organizacja trasy koncertowej w klimacie steampunk. Wymagało to olbrzymiej pracy i kosztów. W tym celu Neil Peart zaprojektował od zera cały swój zestaw perkusyjny włącznie ze specjalnym malowaniem talerzy, które przypominały zębatki. Te koncerty miały niesamowity klimat, a zespół był w szczytowej formie. 


Neil Peart za swoim customowym zestawem DW

Trzeci pomysł to nie tyle element scenografii, ile dowód dystansu, jaki mieli do siebie ci niemłodzi już ludzie. Przed koncertem emitowane były krótkie dowcipne filmiki najczęściej z udziałem samych muzyków. Co tu dużo pisać, lepiej sami zobaczcie: 

https://www.youtube.com/watch?v=S9iUFzUN54Y

Zwróćcie uwagę na dinozaury ustawione na wzmacniaczach Alexa Lifesona. Mała rzecz a śmieszy 😉 

Przy okazji rzucę ciekawostką. Rodzice wokalisty i basisty Geddego Lee pochodzili ze Starachowic (mojego rodzinnego miasta), a sam muzyk odwiedził je ze swoją mamą w 2006 roku. 

Zobaczyliśmy jak kwestia scenografii wyglądała w przypadku lżejszych odmian rocka. Tutaj zazwyczaj główną rolę odgrywało oświetlenie sceniczne, animacje i wizualizacje, rzadziej elementy „architektoniczne”. Inaczej ma się sprawa w tych cięższych gatunkach jak trash, heavy czy black metal. 

Świetnym przykładem może tu być King Diamond – przedstawiciel speed i black metalu. Lider Mercyful Fate i eponimicznej formacji King Diamond.  Duńczyk od początku mocno fascynował się Alice Cooperem, którego zobaczył na żywo w 1975 roku. Był pod takim wrażeniem koncertu, że wyszedł z założenia “ja też tak chcę!”. Diamond poszedł jednak krok dalej i ze swoich koncertów stworzył wyjątkowe jak na tamte czasy widowisko. Sceny podczas poszczególnych tras koncertowych wyglądały jak cmentarze, opuszczone kościoły czy nawiedzone zamczyska. Sam King również wyróżniał się ze względu na swój mroczny makijaż i statyw mikrofonowy w kształcie odwróconego krzyża. Taka scenografia wymagała odpowiednich sal, dużej ekipy technicznej i przede wszystkim nakładów finansowych, ale efekt końcowy zachwyca do dzisiaj.


Wybralibyście się na wizytę u doktora Kinga?

To jeszcze koncert czy już teatr? 

Tym sposobem płynnie przeszliśmy od lat 80-tych do czasów współczesnych, ale nie zahaczyliśmy jeszcze o te największe zespoły stadionowe, które na koncertach tworzą najwyższej jakości show z użyciem potężnej pirotechniki, budowli i innych elementów, które mają wzbogacać wrażenia z koncertu. Zobaczymy czym obecnie raczą nas giganci pokroju AC/DC czy Iron Maiden.

Do następnego!